Vivo V50 Lite recenzja: Chcesz zapomnieć o ładowaniu? To jest telefon dla Ciebie Vivo V50 Lite 4G dotarło do Czech już pod koniec marca, teraz można je kupić w promocyjnej cenie 5 290 CZK Połączenie baterii 6500 mAh i ładowania 90 W czyni z telefonu mistrza wytrzymałości w średniej klasie Słabszy procesor z 2023 roku i brak 5G to jednak pigułki, które trzeba przełknąć Sdílejte: Jakub Kárník Publikováno: 5. 9. 2025 10:00 Wyobraź sobie, że idziesz kupić samochód. Sprzedawca pokazuje Ci auto z silnikiem z Fabii, wnętrzem z Octavii i zbiornikiem paliwa z ciężarówki. Dokładnie takie wrażenie pozostawiło we mnie Vivo V50 Lite 4G po miesiącu testowania. To fascynująca mieszanka kompromisów i jednego olbrzymiego asa w rękawie, który może zadecydować o całej partii. Przyjrzyjmy się bliżej temu niezwykłemu stworzeniu. Pierwsza randka: Gdy plastikowy książę udaje aluminiowego króla Wyświetlacz: Gdy przeciętność nie jest wulgaryzmem Wydajność: To największa bolączka Aparaty Bateria: Tutaj Vivo wyciągnęło broń atomową Oprogramowanie: Android, który boi się być interesujący Dźwięk i inne drobiazgi Konkurencja: Dawid wśród Goliatów Werdykt: Maratończyk, nie sprinter Pierwsza randka: Gdy plastikowy książę udaje aluminiowego króla Vivo V50 Lite jest jak ten kolega ze szkoły średniej, który nosił podróbki markowych ubrań, ale tak dobrze wykonane, że poznałeś to dopiero z bliska. Na pierwszy rzut oka telefon wygląda cholernie dobrze – eleganckie linie, przyjemnie cienka obudowa o grubości 7,79 mm i piękne czarne wykończenie, które w słońcu mieni się fioletowymi refleksami. Ale potem bierzesz go do ręki i rzeczywistość uderza Cię po palcach. Plastikowa ramka co prawda udaje premium aluminium, ale w dotyku to po prostu… plastik. Taki, który zimą nieprzyjemnie ziębi, a latem poci się razem z Tobą. Muszę jednak pochwalić tył, który wygląda luksusowo i na pierwszy rzut oka przypomina szkło, mimo że to znowu plastik. Największym błędem z mojego punktu widzenia jest moduł aparatu. Co prawda wygląda gustownie, ale wystaje ponad obudowę jak wieża kościoła nad wioską. Kładziesz telefon na stół, a przy każdym stuknięciu w ekran tańczy jak pijany wujek na weselu. W zestawie znajdziesz co prawda etui ochronne, ale ono z relatywnie eleganckiego urządzenia zrobi plastikową cegłę, którą mógłbyś użyć do budowy domu. Zaskakująco pozytywna jest wytrzymałość. Certyfikat IP65 oznacza, że telefon przetrwa prysznic (nie, nie próbujcie tego w domu), a wojskowy standard MIL-STD-810H z kolei mówi, że powinien przetrwać upadek z rozsądnej wysokości. Mój egzemplarz testowy przetrwał kilka niezamierzonych lotów z kieszeni na dywan, upadek z blatu kuchennego na linoleum i jedno niechciane spotkanie z asfaltem. Na razie nie ma na nim ani jednej wyraźniejszej oznaki użytkowania. Wyświetlacz: Gdy przeciętność nie jest wulgaryzmem Ze swoim 6,77-calowym panelem AMOLED Vivo zdecydowanie nie przyniosło sobie wstydu, ale też nie zdobyło żadnej nagrody za innowację. To po prostu dobry wyświetlacz, który robi dokładnie to, co powinien. Rozdzielczość Full HD+ (2392 × 1080 pikseli) to w tej klasie absolutny standard. Jakość jest solidna – kolory są żywe, nie wyglądają na przesycane, czerń jest naprawdę czarna (dzięki AMOLED), a kontrasty działają. Częstotliwość odświeżania 120 Hz sprawia, że przewijanie jest przyjemnie płynne… gdy procesor nadąża. Ale o tym później. Maksymalna jasność wynosi 1300 nitów na całej powierzchni, co mogę potwierdzić. W porównaniu do iPhone’a 16e, wyświetlacz jest znacznie jaśniejszy i przyjemniejszy w użytkowaniu. Oczywiście, telefon Apple jest (w negatywnym sensie) anomalią, ale wciąż mówimy o telefonie, który jest 2x droższy. W konkurencji Androida taka jasność jest już jednak relatywnie standardem. KOUPIT VIVO V50 LITE Optyczny czytnik linii papilarnych w wyświetlaczu to osobny rozdział. Działa… zazwyczaj. Czasem za pierwszym razem, czasem za trzecim, czasem wcale. Po miesiącu przyzwyczaiłem się trzymać palec sekundę dłużej i modlić się do bogów biometrii, co zazwyczaj działa. Po prostu nie reaguje natychmiast. Wydajność: To największa bolączka Tutaj zaczyna boleć głowa. Snapdragon 685 to procesor z 2023 roku, a jego wiek jest odczuwalny przy każdym bardziej wymagającym zadaniu. Już w momencie debiutu był przeznaczony do tanich telefonów w cenie około 3-5 tysięcy i po latach ten deficyt jest jeszcze bardziej widoczny. Do codziennego użytku – WhatsApp, Facebook, Instagram, YouTube – jest w porządku. 8 GB RAM (plus dodatkowe 8 GB wirtualnej, co jest marketingową sztuczką starą jak sam Android) zapewnia, że aplikacje pozostają w pamięci i nie musisz czekać na ich ponowne ładowanie za każdym razem, gdy do nich wracasz. Ale spróbuj czegoś bardziej wymagającego. Otwórz Chrome z dziesięcioma kartami, włącz Spotify w tle i spróbuj szybko przełączać się między aplikacjami. Telefon zacznie myśleć. Nie, że się zawiesza, ale po prostu… myśli. Granie? Zapomnij. PUBG Mobile działa na najniższych detalach i nadal czasami się zacina. Genshin Impact to pokaz slajdów. Nawet Subway Surfers ma czasami problemy z utrzymaniem płynnych 60 klatek na sekundę. To telefon dla ludzi, których największym wyzwaniem w grach jest Candy Crush lub Solitaire. Vivo V50 Lite recenzja: Chcesz zapomnieć o ładowaniu? To jest telefon dla Ciebie Jakub Kárník Recenze telefonů Jakub Kárník Recenze telefonů W benchmarku AnTuTu telefon zdobył zaledwie 385 000 punktów. Dla porównania – konkurencyjne Poco X7 za podobne pieniądze osiąga 650 – 700 tysięcy. A potem jest brak 5G, który można by wybaczyć telefonowi, gdyby był skompensowany wyższą wydajnością. W tym przypadku jest to dla mnie jednoznaczny minus. Aparaty Główny 50 Mpx sensor Sony IMX882 sam w sobie jest bardzo wydajny. Używa go na przykład wspomniane POCO X7, jednak Dimensity 7300 Ultra jest w stanie wyciągnąć z niego znacznie więcej niż stary Snapdragon. W dzisiejszych czasach (zwłaszcza w tańszych telefonach) główną rolę w fotografii odgrywa postprocessing i właśnie tutaj telefon pozostaje w tyle, ponieważ nie jest w stanie wycisnąć maksimum z sensora. Dodatkowo, po zrobieniu zdjęcia trzeba jeszcze chwilę poczekać, zanim zdjęcie zostanie przetworzone. W dzień, przy dobrym świetle, telefon nadal robi zdjęcia dobrej jakości. Kolory są naturalne, detale ostre, a HDR radzi sobie nawet z kontrastowymi scenami. Tryb portretowy z pomocą 2 Mpx sensora głębi (co jest w zasadzie elektronicznym śmieciem, ale marketing tego chce) działa… czasami. Kiedy telefon ma dobry humor, a obiekt wystarczająco kontrastuje z tłem, potrafi zrobić ładny bokeh. Innym razem wynik wygląda jak kiepski Photoshop z 2005 roku. A obiektyw ultraszerokokątny całkowicie brakuje. 32 Mpx kamera do selfie to miłe zaskoczenie. Do relacji na Instagramie, TikToków i wideorozmów absolutnie wystarczająca. Ale potem nadchodzi noc. Bez optycznej stabilizacji musisz mieć ręce chirurga, inaczej zdjęcia są rozmazane i praktycznie pozbawione jakichkolwiek detali. Tryb nocny co prawda istnieje, ale wyniki przypominają raczej akwarelę niż fotografię. Aura Light – takie kółko świateł LED wokół aparatu – to miła próba, ale w praktyce użyteczna tylko do robienia zdjęć twarzy z odległości maksymalnie pół metra. Do czegokolwiek innego jest to prawie bezużyteczne. KOUPIT VIVO V50 LITE Wideo? Maksimum to Full HD przy 30 kl./s. W 2025 roku. Bez stabilizacji. Wynik wygląda, jakbyś nagrywał podczas trzęsienia ziemi. Do filmów rodzinnych może to wystarczy (jeśli Twoja rodzina nie jest wymagająca), ale o czymkolwiek więcej zapomnij. Bateria: Tutaj Vivo wyciągnęło broń atomową Wreszcie dochodzimy do powodu, dla którego w ogóle powinieneś rozważyć ten telefon. Bateria 6500 mAh to nie tylko liczba, to styl życia. Podczas testów kilka razy zapomniałem naładować telefon na noc. Normalnie oznaczałoby to poranną panikę i szukanie powerbanku. Z V50 Lite? Spokój. Rano miałem jeszcze 40% baterii, a telefon bez problemu wytrzymał do wieczora. Przy normalnym użytkowaniu (kilka godzin YouTube, przeglądanie mediów społecznościowych, okazjonalne rozmowy, nawigacja) telefon niezawodnie wytrzymuje dwa dni. Raz celowo męczyłem telefon – cały dzień nawigacji, streamowania przez dane mobilne, robienia zdjęć, grania w gry (te mniej wymagające, które potrafi obsłużyć). Wynik? Po 14 godzinach intensywnego użytkowania telefon nadal miał 25% baterii. To po prostu niewiarygodne. A potem jest szybkie ładowanie 90 W. W 27 minut masz połowę baterii. W niecałą godzinę pełny bak. To oznacza, że poranna rutyna (prysznic, śniadanie, przebieranie się) wystarczy, aby telefon naładował się na cały dzień. Jest tu jednak haczyk – w zestawie nie ma ładowarki. I nie każda ładowarka 90 W działa z pełną mocą (potrzebujesz obsługi odpowiedniego protokołu). Oryginalna od Vivo kosztuje około 600 CZK, co dodaje do ceny telefonu znaczną kwotę. Ze zwykłą ładowarką uzyskasz 18-25 W, co nadal nie jest złe, ale to już nie jest ta rakietowa prędkość. Oprogramowanie: Android, który boi się być interesujący Funtouch OS 15 oparty na Androidzie 15 jest jak lody waniliowe – nie jest zły, ale też Cię nie zachwyci. Interfejs jest czysty, przejrzysty i funkcjonalny. Ale też żadnych bajerów. Żadnych funkcji AI do edycji zdjęć, żadnego inteligentnego rozpoznawania tekstu, żadnych automatycznych napisów. To po prostu Android, który działa, ale nie wnosi nic dodatkowego. Jakbyś kupił hamburgera i dostał tylko mięso w bułce – da się to zjeść, ale gdzie ser, warzywa, sos? Animacje są płynne (gdy procesor nadąża), choć są bardzo ograniczone w porównaniu do droższego V50 czy modeli X200. Dźwięk i inne drobiazgi Głośniki stereo to miłe zaskoczenie. Do filmów na YouTube czy podcastów w kuchni absolutnie wystarczą. Maksymalna głośność jest przyzwoita, choć przy najwyższym poziomie dźwięk zaczyna lekko charczeć. Brakuje gniazda 3,5 mm, co w 2025 roku nikogo nie zaskoczy. Bluetooth 5.0 jest funkcjonalny, ale nowsza wersja byłaby lepsza dla oszczędności baterii i lepszej jakości transmisji. Brak tu haptycznego sprzężenia zwrotnego. Pogódź się z prymitywnymi wibracjami lub po prostu je wyłącz. NFC do płatności działa niezawodnie, dual SIM ucieszy podróżników lub osoby z numerem służbowym i prywatnym. Konkurencja: Dawid wśród Goliatów Za podobne lub tylko nieco wyższe pieniądze możesz mieć Poco X7 ze znacznie wydajniejszym procesorem Dimensity 7300 i 5G. Samsung Galaxy A17 zaoferuje lepsze oprogramowanie i dłuższe wsparcie. Motorola G85 ma lepszy wyświetlacz i czystszy Android. Honor 400 Lite kusi aparatem 108 Mpx. Ale żaden z nich nie oferuje baterii 6500 mAh z ładowaniem 90 W. I to jest ten szczegół, który może zadecydować. Werdykt: Maratończyk, nie sprinter Vivo V50 Lite 4G to telefon, który wybrał swoją bitwę i postanowił w niej zwyciężyć za wszelką cenę. Tą bitwą jest wytrzymałość. Wszystko inne zostało poświęcone na ołtarzu baterii – wydajność, 5G, wysokiej jakości materiały, stabilizacja aparatu. Czy to dobra decyzja? Dla niektórych tak. Jeśli jesteś studentem, który potrzebuje telefonu, aby wytrzymał długie dni na uniwersytecie. Jeśli jesteś rodzicem małych dzieci, a ładowarka to niedostępny luksus. Jeśli dużo podróżujesz i nie chcesz martwić się o powerbanki. Jeśli po prostu chcesz telefon, który naładujesz co drugi dzień. KOUPIT VIVO V50 LITE Dla wszystkich innych – graczy, fotografów, entuzjastów technologii – istnieją lepsze opcje. Vivo V50 Lite nie jest złym telefonem. To tylko bardzo specyficzny telefon dla bardzo specyficznej grupy ludzi. Jeśli do niej należysz, za 5 290 CZK trudno znaleźć lepszą ofertę. Jeśli nie, idź dalej. Klady Nádherný design Špičková výdrž baterie Velmi rychlé nabíjení Slušný AMOLED displej s vysokou svítivostí Certifikace IP65 a MIL-STD-810H Kvalitní reproduktory Relativně schopný hlavní fotoaparát Wady Průměrná kvalita zpracování Fotomodul vystupuje hodně nad tělo Absence ultraširokého objektivu Podprůměrný výkon Ocena redakcji: 72 % Jak podoba Ci się Vivo V50 Lite? Za udostępnienie telefonu dziękujemy czeskiemu przedstawicielstwu firmy vivo. O autorze Jakub Kárník Jakub je znám svou nekonečnou zvědavostí a vášní pro nejnovější technologie. Jeho láska k mobilním telefonům začala s iPhonem 3G, ale dnes se spoléhá na… Więcej o autorze Sdílejte: Funtouch OS levný telefon Vivo Vivo V50 Lite