Tak będzie wyglądać Galaxy S26 Pro! W niebieskim kolorze prezentuje się niezwykle dobrze

Samsung przygotowuje najbardziej radykalną zmianę w ofercie Galaxy S od pięciu lat, o czym niedawno informowaliśmy. Według świeżych przecieków renderów CAD, model Plus zniknie, podstawowa wersja otrzyma przydomek Pro, a do rodziny dołączy ultracienki Edge. A to nie wszystko – Koreańczycy w końcu skopiują MagSafe.

Dlaczego Samsung zabija Galaxy S Plus?

To proste – cieszył się niewielkim zainteresowaniem. Samsung obliczył, że kanibalizuje sprzedaż obu skrajnych modeli, nie oferując niczego unikalnego.

Zamiast niego pojawi się Galaxy S26 Edge – telefon z tą samą przekątną wyświetlacza około 6,7″, ale z znacznie cieńszą obudową. To ma sens. Cienki, premium telefon to po prostu inna liga niż tylko większy model podstawowy.

A dlaczego zmiana nazwy na S26 Pro? Marketing. Słowo „Pro” sprzedaje. Spójrzcie na iPhone’a – podstawowy model sprzedaje się lepiej niż Plus, ponieważ ludzie nie chcą kupować „tylko podstawowego” telefonu. S26 Pro brzmi premium, nawet jeśli nadal jest to najtańszy model z serii.

Magnesy w końcu także w Samsungu

Największa nowość kryje się jednak w środku – wbudowane magnesy do ładowania bezprzewodowego. Samsung przez lata ignorował Apple MagSafe, twierdząc, że ich klienci tego nie potrzebują. Ale potem Google dodał magnesy do Pixela 10 i Samsung zrozumiał, że zostanie sam.

Co to oznacza w praktyce? W końcu niezawodne mocowanie ładowarki bezprzewodowej. Koniec z szukaniem optymalnego miejsca, koniec ze zsuwaniem się telefonu z podkładki w nocy. Plus cały ekosystem akcesoriów – magnetyczne portfele, uchwyty samochodowe, powerbanki. To, co użytkownicy iPhone’a mają już od 5 lat.

Pytanie, czy Samsung zastosuje standard Qi2 (kompatybilny z MagSafe), czy wymyśli własne rozwiązanie.

Design: ewolucja, nie rewolucja

Rendery S26 Pro pokazują owalną wyspę dla trzech aparatów zamiast obecnych oddzielnych obiektywów. To właściwie powrót do Galaxy S22, tylko w bardziej nowoczesnej formie. Wymiary 149,3 × 71,4 × 6,96 mm oznaczają, że telefon będzie cieńszy niż S25, ale wystający aparat podniesie go do 10,23 mm.

Wyświetlacz wzrośnie z 6,2″ do 6,3 cala – minimalna zmiana, ale każdy milimetr się liczy. Bardziej interesujące jest 16 GB RAM jako standard. Nie chodzi tylko o wydajność, ale przede wszystkim o funkcje AI. Galaxy AI pochłania pamięć jak szalone, a Samsung chce, aby większość funkcji działała lokalnie, a nie w chmurze.

Bateria wzrośnie do 4 300 mAh (+300 mAh w porównaniu do S25). To nie jest rewolucja, ale w połączeniu z bardziej energooszczędnym procesorem, czas pracy na baterii mógłby w końcu przekroczyć magiczną granicę dwóch dni lekkiego użytkowania.

Exynos 2600 czy Snapdragon?

Tutaj zaczyna być ciekawie. Samsung podobno przygotowuje Exynos 2600 wyprodukowany w procesie 2 nm przez TSMC (a nie we własnych fabrykach!). Jeśli to prawda, moglibyśmy po raz pierwszy od lat zobaczyć konkurencyjnego Exynosa. Ale rzeczywistość będzie prawdopodobnie taka, że Europa otrzyma Exynosa, a USA Snapdragon 8 Elite Gen 2.

Większa zmiana dotyczy aparatu – obiektyw szerokokątny otrzyma 50 Mpx, ale będzie to większy sensor. Więcej informacji na razie nie mamy.

Co to oznacza dla przyszłości?

Tym krokiem Samsung przyznaje, że tradycyjny model trzech wersji jest martwy. Klienci chcą albo najtańszego, albo najlepszego. Nic pomiędzy. S26 Edge to próba przyciągnięcia innego typu klienta – tego, dla którego liczy się design i wrażenia z użytkowania, a nie specyfikacje.

Prezentacji spodziewamy się tradycyjnie w styczniu 2026, sprzedaż od lutego. Jedno jest pewne – Samsung w końcu przestał ignorować trendy i zaczął na nie reagować.

Jak czekacie na serię Galaxy S26?

Źródło: AndroidHeadlines